Czwartek 20.06.2013, godz. 15:38Kto nie jest z nami jest przeciwko nam
Takimi słowy Prezes pewnej Izby Gospodarczej próbuje przekonać do wstąpienia w jej szeregi
To agresywne powiedzenie stawia po wrogiej stronie wszystkich, mających inne przekonania niż my. Popularne za czasów komunizmu w Polsce hasło praktykowali również artyści. W modzie były jasne, klarowne słowa, świadczące o zdecydowanej deklaracji po stronie reprezentowanych wartości. Twardziele byli pożądani. Przysłowiową „siłę przebicia” przypisywano typom o mocnej postawie, to oni potrafili przekonać. „Albo w prawo albo w lewo”, „rybka albo akwarium”, mówiono. Wybór po środku uchodził za miałkość charakteru, świadczył o braku kręgosłupa. Tolerancję dla myślących inaczej odbierano jako zdradę.
Pamiętam, jak w latach 80, na próbie w warszawskim teatrzePolskim, Kazimierz Dejmek ryczał do aktorów: „Dyskutujących skurwieli wykończę!!!!….”
Tych wątpiących w słuszność praktykowanych wówczas zamierzeń należało zniszczyć.Z tymi co są przeciwko nam rozmawiamy krótko, wołali walczący w Czeczeni rosyjscy żołnierze, czytałam w jakimś numerze Kultury z lat 90. Zdanie to rozumiał wspaniale mój kolega, Irańczyk studiujący malarstwo w Kassel. Kiedy przed wspólną wystawą żartobliwie powiedziałam mu:Kto nie jest z nami jest przeciwko nam, z uśmiechem odrzekł, to tak jak w Iranie. Właściwie dlaczego dyktatury wykluczają odmieńców reprezentujących przeciwne poglądy?
Źródło: krzysztof.waw.pl.
Powrót