Czwartek 11.08.2011, godz. 16:04Minghun, czyli małżeństwo w życiu pozagrobowym
Chińczycy wierzą, że życie po śmierci jest lżejsze, a także bardziej wartościowe, jeśli dzieli się je wspólnie z małżonkiem. Dlatego też na Wyżynie Lessowej (kaniony wzdłuż Żółtej Rzeki), jej mieszkańcy wciąż przestrzegają tradycji, według której dla zmarłego kawalera należy poszukać zmarłej panny, a później...zorganizować im ślub – pogrzeb.
Wielu Chińczyków uważa, że przodkowi trzeba okazywać szacunek i oddawać mu cześć, a także opiekować się nim. Rodziny zmarłych palą fałszywe pieniądze, czy papierowe modele luksusowych aut. Wszystko to w ofierze zmarłemu, gdyby w przyszłym, pozagrobowym życiu potrzebował wsparcia finansowego, czy chciał się wybrać na przejażdżkę stylowym samochodem.
Tradycja zaślubin w zaświatach
W kanionach wzdłuż Żółtej Rzeki, niektórzy Chińczycy przestrzegają także innego zwyczaju ludowego, który nosi nazwę Minghun, czyli małżeństwo w życiu pozagrobowym. Tradycja zaślubin w zaświatach wywodzi się z chińskiego kultu przodków, który głosi, że istnieje życie po śmierci. Ponadto, ci, którzy pozostali na świecie i nie chcą, aby spotykały ich nieprzyjemności, muszą zaspokajać potrzeby zmarłych. Chińczycy wierzą, że życie osoby niezamężnej nie jest kompletne i pełnowartościowe. Dlatego też rodzice zmarłego kawalera martwią się, że syn po śmierci może być nieszczęśliwy. Aby temu zapobiec szukają dla niego zmarłej panny, z którą mógłby wziąć ślub i razem z nią toczyć życie pozagrobowe. W ten sposób zapewniają mu zadowolenie w życiu po śmierci. W niektórych wioskach zmarły syn musi mieć przynajmniej 12 lat, aby zawrzeć pośmiertny związek małżeński.
Mieszkańcy wiosek Wyżyny Lessowej bardzo dobrze znają tradycję Minghun. Podobno, rodzice, po śmierci syna – kawalera, szukają rodziny, która w tym samym czasie straciła niezamężną córkę. Sposobów poszukiwań jest kilka: przez znajomych, krewnych, czy profesjonalnych pośredników.
Posag dla zmarłej narzeczonej
Co prawda, sprzedaż i kupno zwłok jest w Chinach zabronione, ale zwykle transakcje wykonywane są w tajemnicy, a rodzice wypłacają gotówką całą kwotę. Mówi się, że za kobiece zwłoki rodzina zmarłego mężczyzny musi zapłacić ponad 10 tysięcy Juanów. Dla rodziny kobiety pieniądze te stanowią pewnego rodzaju posag, który otrzymałaby ich córka za życia.
Zdarzają się także przypadki, gdy rodzina chce wypełnić tradycję, a np. nie stać jej na kupno zmarłej dziewczyny, wykrada zwłoki z grobów. Jednak takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Pewna kobieta chciała wykupić ciało 15 -latki porzuconej w szpitalu dla swojego nieżyjącego brata. Twierdziła, że duch brata nawiedzał ją w nocy, domagając się żony.
Profesor socjologii na Uniwersytecie Qinghua w Pekinie, Guo Yuhua jest znawcą tradycji ludowych oraz zwyczajów pogrzebowych na Wyżynie Lessowej. Według niej, tradycja Minghun jest połączeniem strachu i współczucia dla zmarłych. Badaczka twierdzi, że rodzice zmarłych córek, tak jak i synów, mają wobec nich obowiązek do spełnienia. Sprzedają zwłoki dziewcząt, aby znalazły one miejsce w społeczeństwie chińskim, w którym odmawia się córce miejsca na drzewie genealogicznym ojca.
Ciekawostką jest także historia pewnej francuskiej pary. Martine i Alain mieli połączyć się węzłem małżeńskim w lipcu 2007 roku. Niestety, chory na raka Alain zmarł tuż przed planowanym ślubem. Kobieta wystąpiła do prezydenta Francji z prośbą o zgodę na wyjątkowe udzielenie ślubu, już po śmierci mężczyzny. Nicolas Sarkozy pozytywnie ustosunkował się do tej prośby, wydając pozwolenie na uroczystość zaślubin.
Źródło: www.gazeta.pl, www.hubadi.blox.pl
Fot. www.wikipedia.pl 06.08.2007, udostępnione na licencji GNU LWD.
Powrót