Polskie-Cmentarze.pl

Ciekawostki

Piątek 04.02.2011, godz. 16:13Wanda Rutkiewicz - 4 lutego skończyłaby 68 lat

Article img

Polska alpinistka i himalaistka, z zawodu elektronik, jedna z najbardziej znanych Polek światowego himalaizmu. Jej zainteresowania jednak nie tak od razu ukierunkowane były na góry. Ze sportem związana była od najmłodszych lat, ale jej ukochaną dyscypliną stała się siatkówka. Grała w I-ligowej drużynie, a nawet miała zostać zawodniczką reprezentacji Polski. Poza tym biegała, pchała kulą, skakała wzwyż i rzucała dyskiem i oszczepem. Jej pierwsze kontakty ze wspinaczką zaczęły się w Sokolikach. Była wtedy członkiem wrocławskiego Klubu Wysokogórskiego. W 1962 roku ukończyła kurs taternicki i od tej pory rozpoczęła się jej przygoda z Tatrami, no i konsekwentnie z górami coraz wyższymi.

Wanda Rutkiewicz, z domu Błaszkiewicz, urodziła się 4 lutego 1943 roku w niewielkiej miejscowości Płungiany - obecnie teren Litwy. Po II wojnie światowej przeprowadziła się wraz z rodzicami do Łańcuta, a następnie do Wrocławia.

Kobieta w zdominowanym przez mężczyzn świecie alpinizmu nie miała łatwego życia. Wanda dodatkowo była zgrabna, atrakcyjna, miała ujmujący uśmiech. Zdaniem niektórych mężczyzn wspaniale nadawałby się do ogrzewania śpiwora, ale nie do wspinaczki na jednej linie. Ona tymczasem chciała zdobywać kolejne szczyty. Twarda i ambitna, szybko stała się dla mężczyzn zagrożeniem. Miejsce zachwytu zajęły zawiść i niechęć do jej umiejętności i niezależnego charakteru. Andrzej Zawada, który poznał ją w 1965 r. (była wówczas dwudziestoparoletnią dziewczyną), tak o niej mówił: – Była zafascynowana górami. Chciała jak najprędzej poznać wszystkie arkana sztuki wspinania się w skale i lodzie. I my byliśmy jej potrzebni tylko do tego, co stało się przykrym odkryciem dla wielu zakochanych w niej mężczyzn. Podczas pierwszej znaczącej wyprawy, na Pik Lenina (7 134 m) w Pamirze w 1970 r., biorący w niej udział mężczyźni nie traktowali alpinistki jak partnera. Ona nie pozostawała im dłużna. – Pamiętam, jak nasi gospodarze, na swe nieszczęście, namówili Wandę, by spróbowała się z nimi w zawodach siłowych na rękę. Pokonała wszystkich, choć prosiliśmy ją, żeby, choćby ze względów taktycznych, poddała się jednemu. Uparta, twarda i niepokonana, taka była i taką pozostała do końca – wspominał Andrzej Zawada, lider przedsięwzięcia.

Wanda Rutkiwicz wciąż chciała zdobywać nowe szczyty, ale od początku swej kariery alpinistycznej marzyła o zdobyciu K2. Była też pierwszą kobietą, która zdobyła ten szczyt. Jak do tego doszło? 23 czerwca, w dniu imienin Wandy, do drzwi jej mieszkania zadzwonił nastoletni chłopiec. Podarował jej bukiet kwiatów oraz zapakowany upominek – i uciekł. W pudełku znajdowało się 100 tys. złotych i liścik: Wykorzystaj te pieniądze na następne górskie przedsięwzięcia – oby w tak dobrym stylu jak Mount Everest. W latach 80. były to ogromne pieniądze, które pozwoliły alpinistce sfinansować prawie całą wyprawę na K2.

Po dwóch próbach zdobycia K2 Wanda postanowiła odpocząć od gór. Wolny czas poświęciła innemu ekstremalnemu sportowi – rajdom samochodowym. Za kółkiem czuła się równie pewnie jak na ośmiotysięcznikach, uwielbiała szybką jazdę. W końcu jednak pasja do gór wróciła.

23 czerwca Rutkiewicz stanęła w końcu na K2. Została pierwszą kobietą i pierwszą Polką, która zdołała tego dokonać.

Karawana marzeń, którą sobie zaplanowała, zakończyła się jednak tragicznie dla alpinistki, a cała wyprawa na Kanczendzongę, którą odbyła jako ostatnią, nie była łatwa. W obozie IV gaz i żywność się skończyły. W tej sytuacji Carlos Carsolio i Wanda Rutkiewicz 12 maja 1992 r. w nocy wyruszyli w kierunku szczytu Kanczendzangi trzeciej pod względem wysokości góry świata, o której mówi się, że nie lubi kobiet.

Pogoda była dobra, ale głęboki śnieg utrudniał marsz osłabionej Wandzie, która nie nadążała za Carlosem Carsoliem. Po 12 godzinach wspinaczki, około 17.00, Carlos zdobył szczyt. Schodząc w dół, trzy godziny później natknął się na Wandę Rutkiewicz na wysokości ok. 8 300 m, gdzie przygotowywała się do biwaku. Było bardzo zimno, wiał silny wiatr. Alpinistka miała tylko goreteksową płachtę, zapasowe rękawiczki, gogle i czapkę. Mimo ogromnego zmęczenia nie chciała wracać do obozu IV. Postanowiła zdobyć Kanczendzongę i nic innego się dla niej nie liczyło. Została sama. Następnego dnia, 13 maja, pogoda zaczęła się psuć. Około 11.00 przyszło załamanie – burze śnieżne i mgły. Mijały minuty, godziny i dni, a Wanda nie wracała. W bazie żywiono nadzieję, że zdołała zejść na stronę Tybetu. Tak się jednak nie stało. 25 maja 1992 r. agencja Reutera podała informację o zaginięciu najlepszej polskiej alpinistki, pierwszej kobiety, która stanęła na K2.

Kilka lat temu grupa wspinaczy zdobywających Kanczendzongę natknęła się na kobiece zwłoki. Przypuszczano, że może to być Rutkiewicz. Po dokładniejszych badaniach okazało się jednak, że nie. W 1996 r. po sprawie założonej przez brata Michała warszawski sąd uznał Wandę Rutkiewicz za zmarłą w dniu 13 maja 1992 r. o godz. 24.00.

Czytaj więcej o Wandzie Rutkiewicz >>

Źródła:www.national-geographic.pl, www.wspinaczki.pl/wanda-rutkiewicz.html

Tagi: wybitny wybitny

Powrót