Polskie-Cmentarze.pl

Ciekawostki

Sobota 28.05.2011, godz. 13:14Historia całunu turyńskiego cz. I

Article img

Całun turyński to płótno zawierające obraz dwustronnego (od przodu i od tyłu) odwzorowania postaci człowieka. Na materiale widoczne są liczne czerwone ślady.

Według tradycji chrześcijańskiej w płótno to został po śmierci owinięty Jezus Chrystus, a charakter i umiejscowienie śladów odpowiada opisowi jego ran w Ewangelii. Obraz powstał według niej samoistnie (wypalił się na owiniętym dookoła ciała materiale), pod wpływem jakiejś energii, w momencie zmartwychwstania, a czerwone ślady to krew Jezusa.

W przeszłości istniało w Europie co najmniej kilkadziesiąt całunów-relikwii, z podobnym wyobrażeniem ciała poranionego Chrystusa, jednak zaginęły one w czasie wojen i kataklizmów; część zidentyfikowano jako bez wątpienia fałszywe.

Kościół katolicki ani inne chrześcijańskie kościoły czy związki kościelne nie określają, czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Zostało to zostawione osobistym osądom wierzących. Według oficjalnego stanowiska Kościoła katolickiego autentyczność całunu nie ma związku z prawdziwością nauczania Chrystusa.

Nauka interdyscyplinarna zajmująca się badaniem całunu to syndologia (od włoskiego określenia Santa Sindone, czyli "święty całun").

Całun turyński jest kawałkiem tkanego ręcznie płótna, o wymiarach: wysokość 437 cm, szerokość od 113 do 112,5 cm (po konserwacji w 2002). Waga materiału wynosi 2,5 kg. Płótno utkane zostało z nici lnianej (ze śladową domieszką włókien bawełny indyjskiej), ściegiem "trzy na jeden". Widoczne są liczne konserwacje z XVI wieku. Na całunie widnieje wizerunek nagiego mężczyzny o atletycznej budowie, ma on brodę i długie włosy zaplecione w wiele luźnych warkoczy. Jego ciało znaczą liczne rany oraz pojedyncza rana kłuta między 5. i 6. żebrem.

Sylwetka przedstawiona jest dość realistycznie. Stopień zaczernienia negatywu na kliszy fotograficznej zależy od współczynnika odbicia światła, natomiast stopień zaczernienia całunu zależy od odległości płótna od odbitej na nim twarzy.

Historia całunu
Historię płótna lnianego z wizerunkiem nagiego mężczyzny przechowywanego w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela w Turynie podzielić można na dwa okresy. Jeden z nich nazwać można obiektywną albo udokumentowaną historią. Jest to okres od 1357 roku do dzisiaj. W 1357 r. po raz pierwszy został on wspomniany w zachowanym do dziś dokumencie i od tego czasu jego historia jest nieprzerwanie udokumentowana. Jeśli chodzi o okres do 1357 r., całun turyński jest utożsamiany (na podstawie analizy zachowanych dokumentów) z wspominanymi w różnych źródłach innymi tkaninami: płótnem, jakie otrzymał król Edessy Abgar V, mandylionem oraz tetradyplionem. Brak jednak bezpośrednich dokumentów pozwalających na jednoznaczne wykazanie ciągłości historycznej między tymi obiektami a całunem turyńskim.

Pierwsze relacje na temat płótna pogrzebowego Chrystusa możemy znaleźć w ewangeliach, przy czym należy zwrócić uwagę, że pierwsze trzy Ewangelie, zwane synoptycznymi (Marka, Mateusza i Łukasza), przy opisie pogrzebu Jezusa używają pojęcia sindón (całun). Ewangelia Jana natomiast wspomina o płótnach używając pojęcia (othonia). Dodatkowo Jan, przy opisie pustego grobu, wspomina jeszcze o chuście (soudarion), o której nie piszą pozostali ewangeliści.

Kolejnym źródłem, które mówi nam coś o płótnach pogrzebowych Jezusa, a dokładniej wspomina co się z nimi stało po jego śmierci, jest pochodząca z II wieku Ewangelia Hebrajczyków, cytowana później przez św. Hieronima w "De viris illustribus". Śledząc ten dokument, możemy dowiedzieć się, jakoby Jezus miał oddać swój całun "słudze kapłana" (Puero). Przy czym należy zauważyć, iż wśród historyków i badaczy całunu panuje pewna rozbieżność, bowiem niektórzy uważają, że kopista przepisujący Ewangelię Hebrajczyków pomylił się i zamiast słowa "Puero" w oryginale znajdowało się słowo "Petro" (Piotr). Stąd wniosek, iż po śmierci Jezusa płótno (lub płótna) mogło być zabrane przez św. Piotra. Tę relację potwierdzałby częściowo inny dokument pochodzący z IV wieku. W relacji św. Niny, ewangelizującej Gruzję, zamieszczona jest pewna wzmianka o płótnach Chrystusowych. Według niej płótna pogrzebowe przez pewien czas posiadała żona Piłata, potem przeszły w ręce ewangelisty Łukasza, a następnie miały trafić do Piotra. Niestety, tak skromna baza źródłowa nie pozwala nam na dokładne ustalenie tego, co mogło się stać z płótnami Jezusa. Wielu badaczy całunu uważa, iż dzieje tej tkaniny należy łączyć z Edessą, jednym z pierwszych chrześcijańskich miast na Bliskim Wschodzie. Wiadomo, że pierwsi chrześcijanie wskutek prześladowań musieli uciekać z Jerozolimy. Być może schronienie znaleźli właśnie w Edessie i tam też mogło trafić płótno. Ponadto część historyków wiąże obecność płótna w Edessie z legendą o korespondencji Jezusa z królem Abgarem.

Legenda o korespondencji Jezusa z królem Abgarem

Abgar V Ukkama bar Ma'nu (Czarny), postać jak najbardziej historyczna (panował w latach 13-50 n.e.), był królem państwa Osrhoene ze stolicą w Edessie. Według różnych przekazów Abgar cierpiał na nieuleczalną chorobę, prawdopodobnie czarny trąd, i kiedy usłyszał o działalności Jezusa z Nazaretu, wysłał swego posłańca z prośbą o przybycie Jezusa do Edessy, aby go uzdrowił. Najstarszą znaną wersją o Abgarze jest przekaz zawarty w "Historii kościelnej" Euzebiusza z Cezarei z 325 roku. Według jego relacji posłaniec Abgara, Ananiasz, zaprasza Jezusa do Edessy, ale ten odmawia. Przekazuje list do Abgara i obiecuje wysłać jednego ze swoich uczniów, który ma go uzdrowić. Inny przekaz tej legendy znajduje się w pochodzącej z IV wieku "Nauki Addaja (Doctrina Addai)", przy czym legenda ta jest tutaj zmodyfikowana: posłaniec Hannan (Ananiasz) maluje portret Jezusa i zabiera go do Edessy. Jezus wysyła także list do Abgara, w którym gwarantuje miastu bezpieczeństwo. Abgar po zobaczeniu cudownego wizerunku zostaje uleczony. Natomiast manuskrypty syryjskie z Nitry (również IV wiek) przedstawiają historię tak: Jezus wysyła tylko list do Abgara, obiecując pomoc, a po jego śmierci uczniowie wysyłają do Abgara posłańca (Addai – Thaddaeus), który przywozi odbicie i uzdrawia Abgara. Jeszcze inna relacje znajduje się w pochodzących z VI wieku "Akt Tadeusza", będących zmienioną wersją "Nauk Addaja". Według tej wersji posłaniec Ananiasz nie jest w stanie namalować portretu, dlatego też Jezus, wiedząc o tym, poprosił o obmycie mu twarzy, a następnie osuszył ją płócienną chustą i oddał posłańcowi (który zaniósł chustę do Abgara). Jak słusznie zauważa historyk Ian Wilson, wszystkie te opowieści, prawdziwe lub nie, w jakimś stopniu usiłują wytłumaczyć obecność płótna w Edessie i dlatego dalsze losy tego płótna łączy się z tym miastem. Przekazy mówią, że po cudownym uleczeniu Abgar miał przyjąć chrześcijaństwo, ale po jego śmierci Edessa znów wróciła do dawnych wierzeń, a chrześcijanie byli prześladowani. Być może, jak twierdzi Wilson, płótno Chrystusowe zostało ukryte w murach miasta z obawy przed zniszczeniem przez wrogów nowej wiary. Faktem jest, że nie znamy żadnych źródeł mówiących, co się stało z płótnami w tym okresie.

Mandylion z Edessy

Według hipotezy Wilsona płótno ukryte w murach Edessy (a tym samym całun turyński) należy utożsamiać z tkaniną znalezioną w VI wieku i określaną jako mandylion z Edessy. Pierwsze relacje o tej tkaninie przekazuje nam ok. 594 roku Ewagriusz Scholastyk (527 – 600), który wspominając o mandylionie z Edessy, używa pojęcia acheiropoietos (nie ludzką ręką uczyniony). Kronikarz pod datą 544 odnotował cudowne zwycięstwo mieszkańców Edessy nad Persami. Według Ewargiusza właśnie wtedy mandylion miałby się odnaleźć w murach miasta i posłużyć jako palladium przeciwko wojskom perskim Chosroesa I Anoszirwana. Jednakże jak zauważa Wilson, odnalezienie mandylionu musiało nastąpić wcześniej, a relacja Ewargiusza o odnalezieniu pozostaje tylko legendą. Wilson wskazuje tutaj na 525 rok jako czas odnalezienia płótna. Powołuje się na relację Prokopiusza z Cezarei, który wspomina pod tą datą powódź, jaka nastąpiła w Edessie. Powódź ta spowodowała znaczne zniszczenia miasta i z tego względu przyszły cesarz Justynian I Wielki zdecydował się na jego odbudowę. Z jego polecenia rozpoczęto prace rekonstrukcyjne nad odbudową miasta i właśnie wtedy, zdaniem Wilsona, miało nastąpić odnalezienie płótna, które było od tego czasu czczone jako mandylion z Edessy. Justynian również ufundował kościół Bożej Mądrości, w którym mandylion był przechowywany. Tyle mówi nam relacja Ewargiusza Scholastyka. We wspomnianych wyżej "Aktach Tadeusza", pochodzących mniej więcej z tego samego czasu co kronika Ewargiusza, również pisze się o odnalezieniu płótna w Edessie - ale ponadto autor tego źródła używa na określenie mandylionu pojęcia "tetradiplon" (złożony na czworo, a raczej czterokrotnie złożony na dwa). Wiadomo z różnych kopii mandylionu z Edessy, że sama tkanina przedstawiała tylko twarz Jezusa, stąd też wniosek Wilsona (jeżeli przyjmiemy, że mandylion i całun z Turynu to ta sama tkanina), iż całun turyński musiał być w przeszłości również złożony. Wilson w swoich badaniach dowodzi możliwości złożenia płótna turyńskiego w taki sposób aby przedstawiało samą twarz, a potwierdzeniem jego przypuszczenia było badanie tkaniny w 1978 roku, kiedy to amerykańscy naukowcy John Jackson i Eric Jumper, przy użyciu najnowszych technik, dowiedli, że całun w przeszłości był składany.

Przeniesienie do Konstantynopola

Mandylion był przechowywany w Edessie do roku 944, a jego przeniesienie do Konstantynopola związane jest z wyprawą wojenną bizantyjskiego dowódcy Jana Kurkuasa na kalifaty arabskie. W kwietniu 944 roku Kurkuas oblega Edessę i zmusza jej mieszkańców do wydania mandylionu, płacąc władzom arabskim 12000 drachm w srebrze i uwalniając 200 jeńców. 15 sierpnia 944, w dniu uroczystości Wniebowzięcia Matki Bożej, mandylion przybywa do Konstantynopola i natychmiast zostaje wystawiony w kościele Świętej Marii w dzielnicy Blacherne. Dzień później mandylion zostaje przeniesiony do kościoła Hagia Sophia. Z tego wydarzenia zachował się dokument odkryty w latach osiemdziesiątych XX wieku przez Gino Zaninottiego. Źródło to jest przedstawieniem homilii Grzegorza Referendarza wygłoszonej podczas uroczystego przeniesienia, w której autor wspomina o "krwawiącym boku". Stąd niektórzy badacze (A. Dubarle) twierdzą, iż obecni przy uroczystości musieli widzieć całe ciało i wyciągają wniosek, że całun był już wówczas ponownie rozwinięty. Wilson natomiast uważa, iż rozwinięcie musiało nastąpić znacznie później (XI-XII wiek), powołując się na ikonografię, w której od tego czasu pojawia się scena opłakiwania, przedstawiająca m.in. Józefa z Arymatei i Nikodema, owijających całe ciało Jezusa. Ponadto jest kilka źródeł z XII-XIII wieku (ok. 1130 – Orderyk Witalis "Historia ecclesiastica", XII w.; "Kronika" Michała Syryjczyka; Kodeks z Biblioteki Watykańskiej, również XII wiek; Gerwazy z Tilbury "Otia imperialia", ok. 1212) opisujących legendę o Abgarze, w których wspomina się już nie o odcisku twarzy, ale całego ciała, co dowodzi, jak zauważa Wilson, znajomości przez współczesnych całego płótna.

Bardzo ciekawym dokumentem świadczącym o tym, iż mandylion znajdował się już w Edessie, jest Opowieść o wizerunku z Edessy. Utwór ten powstał na dworze cesarza Konstantyna VII. Znajdują się w nim dwie wersje legendy o Abgarze. Pierwsza wspomina Ananiasza, który miał dostarczyć list Abgara do Jezusa z prośbą o przybycie, a jeżeliby się to nie udało, miał namalować Jezusa. Jezus wysyła odpowiedź, że nie może przybyć, ale obiecuje wysłać po swojej śmierci jednego ze swych uczniów, który go uzdrowi. Zapewnia również bezpieczeństwo miastu oraz obmywa twarz ręcznikiem i daje go Ananiaszowi, polecając dostarczyć go Abgarowi. Druga wersja przedstawiona przez autora wspomina, iż Jezus przed śmiercią wytarł w "ręcznik" krwisty pot, oddał Tomaszowi i polecił go zanieść po swoim wniebowstąpieniu (za pośrednictwem Tadeusza) Abgarowi, spełniając prośbę z listu. Tadeusz miał go przekazać, a Abgar po uzdrowieniu miał umieścić wizerunek w pozłacanej ramie. Autor tego dokumentu wspomina, iż wiadomości te zaczerpnął ze starych manuskryptów syryjskich. Ponadto od roku 1000 obecność mandylionu w Konstantynopolu poświadczają nam spisy relikwii przechowywanych w Wielkim Pałacu (Bukoleon) oraz różnego rodzaju relacje pielgrzymów czy też kronikarzy. W roku 1080 cesarz Aleksy I Komnen prosi cesarza Henryka IV i Roberta z Flandrii o pomoc w obronie relikwii zebranych w Konstantynopolu, szczególnie "płócien znalezionych w grobie po zmartwychwstaniu". W roku 1147 król Francji Ludwik VII podczas pobytu w Konstantynopolu oddaje cześć całunowi. Kolejnym potwierdzeniem jest relacja kronikarza Wilhelma z Tyru, opisującego wizytę w Konstantynopolu króla jerozolimskiego Amalryka I. Wilhelm pisze o syndonie (sudarium). Jeszcze inna relacja pochodzi z 1201 roku. Mikołaj Mesarites, stróż relikwii przechowywanych w kaplicy Matki Bożej z Faros w pałacu cesarskim, wspomina o dwóch rodzajach płócien grobowych, które miałyby znajdować się w Konstantynopolu: entaphioi sindones (pł. grobowe) i kai otonai kai ta soudaria (płótna i chusty). Ostatnim źródłem mówiącym o tej relikwii w Konstantynopolu przed jej zniknięciem w 1204 roku jest relacja kronikarza czwartej krucjaty, Roberta de Clari, który w swoim dziele "Zdobycie Konstantynopola" pisze, że przed zdobyciem miasta w każdy piątek wystawiano w kościele Świętej Marii w dzielnicy Blacherne "sydoine", na którym był widoczny wizerunek Chrystusa.

Czytaj też cz. II

Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ca%C5%82un_tury%C5%84ski

Powrót